opis falling 2020

troche o filmie liga sprawiedliwosci zacka snydera 2021

Błogosławieni ci, którzy uwierzyli mimo podszeptów zdrowego rozsądku. A jacy widzieli sens w usprawiedliwianiu przegranej sprawy. O "Lidze Sprawiedliwości Zacka Snydera" będą rzeczywiście robić w przepisach do marketingu – jeśli reżyser pozna ten krok wiary, o czym zadecydują wyświetlenia i subskrypcje, trąby jerychońskie będą przy fanowskiej wrzawie małym piwem. Wybaczcie biblijną retorykę, będzie jej więcej. Obecne w efekcie opowieść o zmartwychwstaniu – na ekranie i gra nim.

Cóż, nawet, jeżeli nie zaskoczyło, wierni tak czy siak mogą odtrąbić tryumf – do powrotu Supermana i firmy doprowadzili wyłącznie gorącymi modłami. Mamy do czynienia z jak innym jak jedynym przykładem mitu obleczonego ciałem; mitu, który nie tyle modeluje popkulturę, co tenże został przez nią wymodelowany. Wiadomo nie sposób zajrzeć do salek konferencyjnych siedziby HBO i przejrzeć skrzynek mailowych decydentów z Warnera, żeby poznać faktyczne powody, dla których Snyderowi dano na ten eksperyment. Nieważne. Komunikat jest jasny: wyście to stworzyli. A planuje się wierzyć w iluzję, że jako fani oraz widzowie liczymy na dodatek wpływ, że na okres przestają dzielić się tabelki, arkusze, algorytmy również doświadczenia rynku, a vox populi waży wysoce niż pieniądz. Oczywiście, Hollywood nie zna demokracji innej niż ta wychodząca z procentowego podziału zysku – choć kusząco jest myśleć, iż wtedy swoje głosy, posty, tweety i hashtagi ukształtowały rzeczywistość. Bez małego ruszenia nikt nie rzuciłby Snyderowi złamanego grosza – przecież "Liga Sprawiedliwości" była klapą. Jednak stosując mu czas i pieniądze na dokrętki i przemontowanie ostatniego filmu, zarówno studio, kiedy oraz HBO wiedziały, co powodują. Istniała wówczas decyzja czysto komercyjna, albo – gdy człowiek woli – faryzejska.

Film Snydera pozostaje arcyciekawym casusem, trzymamy w kraju do tworzenia z niczym dziwnym jak kampanią reklamową rozkręconą przez docelową publikę także przed zapadnięciem samej decyzji o realizacji. Widz był się młotkiem oraz gwoździem zarazem, lecz najwidoczniej jakiś droga jest wyjątkowy: Snyder odzyskał opiekę nad ukochanym projektem, który przed laty, z uwag osobistych, musiał wypuścić z rąk. Fani wyszli zwycięsko z rozpoczętej dawno batalii. A studio oraz HBO otrzymały okazję na "największe filmowe wydarzenie doby pandemii". Trudno wymarzyć sobie bowiem lepszą chwilę na premierę "Ligi Sprawiedliwości Zacka Snydera", oraz świadczę więc bez grama sarkazmu. Brak konkurencji kinowej oraz nieobecność dużych pracy za grube miliony chodzi właśnie na pomoc tego tytułu, choć ewidentnie stanowił on zamierzany pod telewizory. Przycięty format objawu to jedno, czym niezwykłym jest pewna serialowa proweniencja projektu – czterogodzinną kobyłę podzielono na punkty, z jakich każdy zamyka się cliffhangerem i zaczyna czarną planszą. O dziwo, wada ta przysłużyła się roztrzepanemu, długiemu gdy na hollywoodzkie standardy filmowi. Posegregowano go także dostosowano bez utraty dla wprowadzonej weń grze, a bez tej sztuczki nagłe, gładkie doświadczenia z tematu do przedmiocie istniały i ciężkie, również oryginalne. Zwłaszcza że Snyder sobie pofolgował, wykorzystał bodaj każdy pomysł, jaki doświadczyłeś mu przez górę i pozbierał wszystko, co cztery lata temu zleciało na ziemię montażowni. filmyzlektorem.pl/komedia-romantyczna/

Film wymiernie na tym zarabia, dograne sceny zwiększają mu brakującego poprzednio kontekstu, rozwijają motywacje postaci, często tych stojących po ciemnej stronie mocy (zbędny powtarza się jedynie konfundujący epilog, na który najwyraźniej Snyderowi zabrakło pomysłu – dokleił tam wszystko, co nie zmieściło się nigdzie indziej, wraz ze częścią z Jokerem, marną zarówno scenariuszowo, kiedy również realizacyjnie). Oczywiście, pomimo całego szumu otaczającego film Snydera, mimo owych przeróbek i dokrętek, mimo zapewnienia twórcy o odrębności jego jedynej wizji, to natomiast wciąż ten sam film, fabularnie i strukturalnie. Niby dużo tu nowości, lecz mało kolei w DNA, nie jest mowy o przesuwaniu kosteczek w scenariuszowym szkielecie. Ot, sceny dialogowe są dłuższe, scenariuszowe luki o moc młodsze, zaś akcja gęstsza. Wyleciały też, oczywiście, dokrętki dokonane przez Jossa Whedona, jaki w 2017 roku zastąpił Snydera na reżyserskim stołku. Zatem – możecie odetchnąć z pomocą – nie straszą obecnie z ekranu wymazane cyfrową gumką wąsy Henry'ego Cavilla.

Na powrocie Snydera najwięcej ugrali Cyborg i Steppenwolf. Ten doskonały był się istnym monstrum Frankensteina, nareszcie pokochanym i zrozumianym przez swojego stwórcę. Ten kolejny, poza nową lśniącą zbroją, zyskał wiele bardzo, mianowicie osobowość. Widzimy go zawsze, gdy kaja się na klęczkach przed wysłannikami swojego gościa, Darkseida (który jeszcze jest tutaj swoje pięć minut), określając mu się ze znajomej indolencji. Historia obydwu potoczy się zresztą nieco inaczej i prócz czarnego, żałobnego stroju Supermana to prawdopodobnie najjaskrawsze zmiany. Batman jest dość wiele do roboty, rozciągnięto wprowadzenie Wonder Woman, a i Flash jest rację się popisać, zanim do jego drzwi zapuka Bruce Wayne. To wszystko albo kosmetyka, albo sceny wzbogacające kontekst. Ponadto nie ma sensu wyliczać, co się zmieniło, to że zadanie dla tych, którzy skandowali "Release the Snyder Cut!".

Odpowiedź na pytanie, która opcja jest czystsza, nie jest całkiem takie proste. Snyder nie wyeliminował błędów kinowej "Ligi"; to nieco trudne zadanie – są zbyt głęboko zakorzenione w glebie, z której wyrosła ta sprawa. Odsłona firmowana jego imieniem z stabilnością jest krótsza, nie tylko fabularnie, a również stylistycznie. Trudno odmówić reżyserowi konsekwencji w portretowaniu superbohaterów jako formie spiżowych, mitycznych – dlatego wszystka spośród nich posiada swój moment pozycji w slow-motion, gdzie ukazana jest jak posągowy heros, z błyskawicami przecinającymi pochmurne niebo oraz hipnotycznym, kaznodziejskim głosem Nicka Cave’a śpiewającym o antropocenie. Nie chodzi za tymże przecież głębsza refleksja, ani na moment nie da się zapomnieć, że wszystko to istnieje w niegościnnym świecie Zacka Snydera. Popularne oraz niewysłowione sensy dostały w jego osobie dodatkowo w ewangelii o nadludziach, którą stworzył dla siebie.

Filmowa planeta DC orbituje już wokół innego słońca, a Zack Snyder powiedział te słowo. Jego najambitniejsze przedsięwzięcie wcale nie sprawdzi swojego kraju, ale spokojna głowa – fani na pewno dopiszą apokryfy, dumając ponad tym, co umiało się wydarzyć. Kto wie, żyć zapewne wtedy jest obecnie ostateczne zwycięstwo reżysera. Nowa-stara "Liga sprawiedliwości" scementuje status twórcy największych superbohaterskich dzieł, których wcale nie nakręcono.

Ingen kommentarer endnu

Der er endnu ingen kommentarer til indlægget. Hvis du synes indlægget er interessant, så vær den første til at kommentere på indlægget.

Skriv et svar

Skriv et svar

Din e-mailadresse vil ikke blive publiceret. Krævede felter er markeret med *

 

Næste indlæg

opis falling 2020